
Prokuratura obwodu smoleńskiego zażądała usunięcia „wizerunków polskich odznaczeń” na Polskim Cmentarzu Wojennym w Katyniu. To odpowiedź na donos wiceprzewodniczącego Dumy obwodowej Walerija Kuzniecowa, który w uzasadnieniu swojej skargi powołał się na takie same działania, które podjęły władze obwodu twerskiego, oraz opinię „pisarza-intelektualisty” Anatolija Wassermana. Incydent katyński jest jedynie częścią szerszego obrazu: Rosja podjęła walkę z pamięcią o ofiarach Związku Sowieckiego. W szczególności — o ofiarach zagranicznych. Najbardziej agresywna polityka widoczna jest właśnie w stosunku do Polski.
KTO WALCZY Z POLSKIMI GROBAMI
I sam donos, i odpowiedź na niego zastępcy prokuratora obwodowego, Kłepikowa, opublikował na swojej stronie internetowej smoleński oddział Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej. W artykule „Prawda znajdzie drogę” odpowiedź prokuratury przedstawiono jako znaczące zwycięstwo. Ale to za mało — ubolewa jego autor, wspomniany Kuzniecow, wiceprzewodniczący Dumy obwodowej, ale też przewodniczący frakcji KPFR w lokalnej Dumie.
„Na szczeblu państwowym wciąż brakuje zdecydowanej odpowiedzi na podłą, zniesławiającą propagandę naszych ideologicznych przeciwników. Nawet w warunkach SOW [Specjalnej Operacji Wojskowej – aut.] i skrajnie wrogiego stanowiska Polski wobec naszego kraju” — oburza się deputowany-komunista.
Przypomnijmy, Zbrodnia Katyńska to masowe egzekucje wziętych do niewoli oficerów Wojska Polskiego, dokonane przez NKWD wiosną 1940 roku. W lesie katyńskim pod Smoleńskiem rozstrzelano ponad 4 tys. osób. Ponad 17 tys. polskich obywateli zostało zabitych w innych obozach NKWD. Mimo to wszystkie te egzekucje określa się mianem Zbrodni Katyńskiej” — od miejsca odkrycia pierwszych masowych mogił.
W ZSRS próbowano zrzucić winę za masowe zabójstwo polskich jeńców na Niemcy i dopiero Michaił Gorbaczow w 1990 roku oficjalnie uznał odpowiedzialność władz sowieckich. Winę Związku Sowieckiego uznawali także prezydenci Rosji — Jelcyn, Putin i Miedwiediew. W listopadzie 2010 roku Duma Państwowa przyjęła uchwałę „O tragedii katyńskiej i jej ofiarach”, w której uznała masowe egzekucje polskich obywateli za zbrodnię reżimu stalinowskiego.
Na tle pogarszających się relacji z Zachodem wahadło przechyliło się w drugą stronę. Ostatecznie stosunek Federacji Rosyjskiej do „kwestii katyńskiej” określiła pełnoskalowa inwazja na Ukrainę. W 2023 roku deputowany z ramienia KPFR Nikołaj Iwanow zaproponował uchylenie uchwały Dumy Państwowej „O tragedii katyńskiej…”, jako „wyrządzającej poważną szkodę interesom i reputacji Rosji”. Przewodniczący Dumy Wiaczesław Wołodin w odpowiedzi zaproponował powołanie grupy roboczej z udziałem przedstawicieli wszystkich frakcji parlamentarnych. Wiosną 2024 roku Federalna Służba Bezpieczeństwa FR „odtajniła” materiał, w którym winę za rozstrzelanie polskich oficerów i fałszerstwo sprawy katyńskiej ponownie zrzucano na Niemcy.
Smoleński oddział KPFR rozpoczął walkę z pamięcią o zbrodni katyńskiej na długo przed tym, jak w Rosji stała się wiodącym nurtem politycznym. Sądząc po archiwum strony internetowej smoleńskich komunistów, artykuły promujące sowiecką, spiskową wersję wydarzeń publikowali już w latach 2012–2013.
Do decydującego uderzenia komunistów w pamięć o polskich ofiarach NKWD przyczyniło się kilka okoliczności.
Po pierwsze, wspomniany już wcześniej nowy kurs polityki zagranicznej Federacji Rosyjskiej, który ostatecznie ukształtował się wraz z rozpoczęciem tzw. SOW.
Po drugie, poprawki do Ustawy „O utrwaleniu zwycięstwa narodu radzieckiego w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej 1941–1945”, zakazujące publicznego zrównywania ról ZSRR i hitlerowskich Niemiec w II wojnie światowej.
Po trzecie, precedens twerski, gdzie w maju 2025 roku zdemontowano płaskorzeźby polskich odznaczeń wojskowych, podobnych do tych, które zdobią Memoriał katyński.
„PISARZ-INTELEKTUALISTA” WASSERMAN

Walerij Kuzniecow rozpoczyna swój donos do prokuratury od wspomnienia precedensu twerskiego. Płaskorzeźby polskich odznaczeń wojskowych — orderu Virtuti Militari oraz medalu pamiątkowego „Krzyż Kampanii Wrześniowej” — zostały zdemontowane w kompleksie memorialnym „Miednoje” w maju 2025 roku na wniosek prokuratury obwodu twerskiego.
O demontażu płaskorzeźb, „jako wykonania postanowienia prokuratury”, administracja Miednoje poinformowała nawet na swojej stronie internetowej.
Miednoje to kolejny symboliczny punkt na mapie zbrodni Związku Sowieckiego przeciwko okupowanej Polsce. Budowę memoriału rozpoczęto tu w 1996 roku. Przez kilkanaście lat płaskorzeźby polskich odznaczeń nikogo nie raziły. Jednak w trakcie kampanii propagandowej, towarzyszącej profanacji pomnika, ogłoszono, że jest to „skandaliczna” i „antyrosyjska” symbolika, a sam memoriał — jak się okazuje — przez prawie trzy dekady „był elementem wojny informacyjnej, którą przeciwko naszemu państwu prowadzi Polska”.
Są to dosłowne cytaty z artykułu w propagandowym dzienniku „Moskowskij Komsomolec”. Najmocniejsze argumenty do swojego donosu Kuzniecow zaczerpnął właśnie stamtąd. Głównym ekspertem w tej publikacji jest Rusłan Krasnow — lokalny propagandysta i członek Rosyjskiego Towarzystwa Wojskowo-Historycznego (RTWH).
Przewodniczącym RTWH jest stambulski negocjator Putina, Władimir Miedinski — były minister kultury Federacji Rosyjskiej i miłośnik mitów historycznych. Znamienne, że właśnie w czasie, gdy w Miednoje wybuchł skandal związany demontażem polskich symboli wojskowych, Miedinski został po raz kolejny przyłapany na używaniu fałszywych cytatów o Rosji przypisywanych Otto von Bismarckowi i Napoleonowi.
Krasnow pokazał się jako godny uczeń byłego ministra kultury.
„Order Virtuti Militari to symbol wojennego zwycięstwa nad Rosją, został ustanowiony przez ostatniego króla Rzeczypospolitej Stanisława Augusta Poniatowskiego na cześć zwycięstwa nad wojskami rosyjskimi w bitwie pod Zieleńcami podczas wojny polsko-rosyjskiej 1792 roku. Drugi znak, umieszczony w Miednoje, to „Krzyż Kampanii Wrześniowej”. Na awersie krzyża umieszczono datę – 17 września. Zgodnie z oficjalną polską historią 17 września 1939 roku to dzień „podstępnej napaści” wojsk Armii Czerwonej na Polskę i początek „pierwszej sowieckiej okupacji”. W ten sposób Polska próbuje obciążyć równą odpowiedzialnością nazistowskie Niemcy i Związek Radziecki za wywołanie drugiej wojny światowej” — opowiedział o „rusofobicznej” istocie polskich odznaczeń twerski propagandysta.
Te argumenty zostały dosłownie przeniesione do donosiku Kuzniecowa. Krzyż Kampanii Wrześniowej, według jego słów, „identyfikuje” ZSRR z nazistowskimi Niemcami, a order Virtuti Militari wygląda jak „międzynarodowa prowokacja ideologiczna” mająca na celu „wykluczenie z przestrzeni publicznej i informacyjnej wszelkich pozytywnych wzmianek o Rosji”.
„Podobne antyrosyjskie symbole znajdują się także na terenie polskiego cmentarza w Katyniu pod Smoleńskiem” — konstatuje wiceprzewodniczący Dumy obwodowej.
Jako kolejnego autorytatywnego badacza, który rzekomo obala uznawaną powszechnie na świecie wersję o zbrodni katyńskiej, komunistyczny polityk wymienia „pisarza-intelektualistę” (sic!) Anatolija Wassermana.
ZHAŃBIONE TWARZE SMOLEŃSKICH KOMUNISTÓW
Doniesienie zostało wysłane do prokuratury 20 czerwca. Kuzniecow odpowiedź otrzymał 21 lipca.
Zastępca prokuratora obwodu smoleńskiego Kłepikow potwierdził: „stwierdzono naruszenia”. Wymóg ich usunięcia został już zgłoszony. Usunięcie powinno polegać na „demontażu elementów architektonicznych w postaci wizerunków polskich odznaczeń”.
Naruszone, zdaniem prokuratury obwodowej, są właśnie wymagania wyżej wspomnianej ustawy „O upamiętnieniu zwycięstwa narodu radzieckiego w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej 1941–1945”. Chociaż konkretne naruszenia w dokumencie nie zostały wymienione, można przypuszczać, że chodzi o słynne „ utożsamienie”.
Kłepikow za to wskazuje w odpowiedzi dokładne miejsce położenia niepożądanych elementów — „na terenie Polskiego cmentarza wojskowego po lewej i prawej stronie wejścia” — najwyraźniej, aby zwolennicy antyrosyjskiej symboliki nie przesadzili i nie zdemontowali czegoś jeszcze. W odpowiedzi nie wskazano, kto powinien wykonać wymóg prokuratury obwodowej — logicznym jest to, że powinna go wykonać administracja Mamoriału katyńskiego. W odpowiedzi nie został wskazany również termin prac demontażowych (według prawników, zwykle jest on podawany w samym wymogu i „zależy od sytuacji”).
Powtórzę, odpowiedź datowana jest na 21 lipca. Ale na razie nic nie wskazuje na to, że w „Katyniu”, tak jak w „Miednoje”, posłuchano rozkazu. Ostatnia wiadomość na stronie Memoriału katyńskiego została opublikowana 3 lipca i dotyczyła 25-lecia działalności tej instytucji.
Pierwszym, który zwrócił uwagę na artykuł smoleńskich komunistów, był mieszkający w Warszawie emigrant polityczny Władysław Żywica. Żywica, sam będący byłym deputowanym Smoleńskiej Dumy Obwodowej, opuścił Rosję w 2023 roku i otrzymał azyl w Polsce. Jest przewodniczącym „Smoleńskiego Centrum Republikańskiego” – ruchu opowiadającego się za utworzeniem niezależnej od Moskwy Republiki Smoleńskiej. W sierpniu Żywica opublikował na Facebooku post, w którym skomentował tę sytuację.
„Kiedy Rosja przestaje się wstydzić i całkowicie traci poczucie przyzwoitości, do akcji wkracza deputowany Walery Kuzniecow. Domaga się… usunięcia symboli polskiego męstwa żołnierskiego z cmentarza ofiar masowego mordu dokonanego właśnie przez ten system, któremu do dziś hołduje” — napisał po polsku na swojej stronie na Facebooku Żywica.
W rozmowie z redaktorem „Wschodów” Żywica wyraził przekonanie, że sygnał do walki z polskim cmentarzem wojskowym dał „główny zarząd FSB”, a „sam Kuzniecow nie wpadłby na coś takiego, bo nie zna się na prawie i historii”.
— On jest propagandystą starej daty. Cała jego kariera, od komsomołu ze ścienną gazetą po oficera politycznego w Afganistanie, jest przeszyta nitkami KGB. Młody kapuś dostał się ze wsi na uniwersytet techniczny w Uljanowsku, który ukończył jako „malowaniec” (czyli oficer, który otrzymał stopień po ukończeniu wyższej uczelni wojskowej, a nie w ramach służby w armii – aut.) – podzielił się swoimi wrażeniami Żywica o wiceprzewodniczącym Smoleńskiej Dumy Obwodowej.
Emigrant polityczny powiedział też, że Kuzniecow często bywa bohaterem skandalicznych historii, między innymi dlatego, że potrafi zrobić z igły widły. Na przykład we wrześniu 2023 roku zażądał od Ministerstwa Spraw Wewnętrznych znalezienia i ukarania człowieka, który „sprofanował” egzemplarz partyjnej gazety z jego portretem na okładce.
Kuzniecow natknął się w mediach społecznościowych na krótki filmik, na którym nieznany sprawca oddaje mocz na drukowany organ smoleńskich komunistów. W efekcie wiadomość o tym, jak „nieznany załatwił potrzebę na wizerunki deputowanych KPFR”, rozniosła się po lokalnych mediach i grupach.
„Dokonany czyn i umieszczony pod filmem chamski komentarz uważamy za wyraźne chuligaństwo i obrazę deputowanych-komunistów, oraz mnie jako zastępcę Przewodniczącego Dumy obwodu smoleńskiego, graniczące z naruszeniem rosyjskiego prawa” — oświadczył Kuzniecow. W oświadczeniu skierowanym do naczelnika UMWD obwodu smoleńskiego Walerego Sarżina komunista doniósł o „naruszeniu zarówno prawa wyborczego, jak i norm moralno-etycznych”.
Na marginesie, ów nieszczęsny filmik z załatwianiem potrzeb fizjologicznych na wizerunki smoleńskich komunistów można do dziś znaleźć w rosyjskich mediach społecznościowych.

Według Żywicy do ataku na polski cmentarz wojskowy nieprzypadkowo wybrano skandalizującego komunistę. Reżim próbuje stworzyć pozory, że w tak delikatnych sprawach inicjatywa pochodzi choćby formalnie od opozycji, przedstawicieli „społeczeństwa z głębokiej prowincji”. Przyczyną, między innymi, jest historia polskich odznaczeń, które zostały określone jako „rusofobiczne”. Żywica uważa, że demontaż orderu Virtuti Militari utrwali „interesujący precedens”.
— W końcu orderem Virtuti Militari odznaczeni są Żukow, Rokossowski, Konew, Malinowski, Wasilewski, Czerniachowski, Batow, Antonow, Danilow — trzeba będzie ze wszystkich popiersi i portretów marszałków i generałów zeskrobać i wymazać order — śmieje się były deputowany Smoleńskiej Dumy Obwodowej.
Żywica uważa jednak, że sytuacja jest poważna, bo błyskawicznie się zmienił stosunek władzy i narodu do zbrodni katyńskiej.
JAK ROSJA JESZCZE DRWI Z PAMIĘCI
— [Dochodzi do] zaprzeczania wydarzeniom, fałszowania historii i celowego pomijania istotnych faktów. Na przykład, jeśli do 2015 roku w Katyniu można było jeszcze zobaczyć tablicę z mapą, szczegółowo pokazującą, z jakich peryferyjnych rejonów młodego państwa sowieckiego wywożono obywateli na rozstrzelanie, to potem ją w ogóle usunięto. Przypomnę, że Katyń (Kozie Góry) były już w latach 20. XX w. jednym z miejsc enkawudowskiego taśmowego systemu egzekucji. Zwykli mieszkańcy Smoleńska nie zastanawiają się nad tym i o tym nie mówią, a jeśli mówią, to zawsze sprowadza się to do radzieckiego mitu o „egzekucjach niemiecko-faszystowskich”. Tylko smoleńscy historycy i regionaliści, i to nie wszyscy, podchodzą właściwie do faktów historycznych — konstatuje Żywica.
— A co działo się w ostatnich latach, z początkiem tzw. Specjalnej Operacji Wojskowej?
— W 2022 roku Memoriały w Katyniu i Miednoje przeszły pod zarząd RTWH — organizacji aktywnie promującej propagandową narrację wojskową. W Memoriale Katyńskim usunięto wzmianki o winie ZSRS, a wycieczki stały się „neutralne”. W latach 2023–2024 nasiliła się narracja, że Katyń to prowokacja, mit, fałszerstwo – szczególnie w mediach społecznościowych i kanałach „Telegramu”. Na poziomie lokalnym sprzyjają temu zarówno smoleńscy historycy-turbopatrioci, którzy lansują swoją wersję historii w ramach dofinansowania państwowego (np. kandydat nauk historycznych Oksana Korniłowa i agent FSB, oraz autor fałszywych ekspertyz Demian Wałuiew), jak i podobni Kuzniecowowi komuniści, którzy zyskują tym popularność wśród czerwonego elektoratu.
Media smoleńskie przeszły do retoryki przemilczającej lub rewizjonistycznej. Nauczyciele historii w szkołach często nie omawiają zbrodni w Katyniu, żeby „nie prowokować”. Młodzież wychowana po 2014 roku przyswaja narrację o „niesprawiedliwej rusofobii” ze strony Polski. Starsi częściej pamiętają oficjalne uznanie przez władze w lat 90. i nie mają skłonności do wątpliwości co do winy ZSRR. Pokolenie średnie (40–60 lat) jest często ambiwalentne i mówi: „tak, ale Polacy też nie są aniołami”, „a ilu naszych jeńców Polacy zabili w roku 1920?”. Młodzież jest głównie obojętna, ale coraz częściej skłania się ku wątpliwościom lub „patriotycznej” wersji, którą narzuca współczesna propaganda — podsumowuje Żywica.
A propos młodzieży. To właśnie ją miejscowe władze wykorzystują w akcjach propagandowych, drwiąc z pamięci ofiar kolejnej smoleńskiej tragedii. Chodzi o katastrofę lotniczą pod Smoleńskiem, w której w 2010 roku zginęli prezydent Lech Kaczyński wraz z żoną, 94 pasażerami i załogą. W kolejną rocznicę, 10 kwietnia 2025 roku, przy pomniku katastrofy wieniec złożył ambasador Polski w Rosji Krzysztof Krajewski.
Przywitali go uczniów lub studenci z antypolskimi plakatami, którzy podczas składania wieńca zaśpiewali „Białą brzozę”.
W podobny sposób — jakby według tej samej instrukcji — współczesna Rosja drwi z pamięci poległych nie tylko na Smoleńszczyźnie.
5 sierpnia, w Międzynarodowy Dzień Pamięci Ofiar Wielkiego Terroru, już całkiem dorosłe tituszki próbowały przerwać akcję czytania imion i składania kwiatów przy pomniku w karelskim uroczysku Sandarmoch (to kolejny powszechnie znany poligon egzekucyjny stalinowskiego NKWD).
Sądząc po mundurach i naszywkach, prowokatorzy reprezentowali siły prorządowych organizacji kontrolowanych przez służby — „Młodą Gwardię”, „Rosyjską Wspólnotę”, „Ochotniczą Drużynę Ludową”. Twarze ukrywali pod maseczkami.
W odpowiedzi na pojawienie się zagranicznych dyplomatów tituszki zaczęły głośno skandować „Katiuszę” (polecenie, aby „prowokatorzy zaśpiewali patriotyczną pieśń”, przekazano krótkofalówką, zauważa „Mediazona”).
Jeszcze przed rozpoczęciem akcji ludzie w kamuflażu przybili do drzew tabliczki z portretami cudzoziemców, którzy rzekomo walczą po stronie Ukrainy, aby potem twierdzić, że te tabliczki wieszają aktywiści sponsorowani przez Sorosa.
Władysław Żywica obiecuje: w przypadku uzyskania niepodległości przez Smoleńszczyznę, rząd nowo powstałej republiki zainicjuje „kampanie edukacyjne z prostym przesłaniem: „Prawda jest ważniejsza niż mit”.
— Równolegle zostanie uruchomiony program badań archeologicznych i ekshumacji — we współpracy z międzynarodowymi ekspertami. Tak, tak, jeszcze nie wszystko zostało zbadane i odkryte. Zainicjujemy identyfikację DNA szczątków, aby ustalić nazwiska wszystkich ofiar, których losy do tej pory są nieznane. To ważne nie tylko historycznie, ale i po ludzku – dla potomków. Udostępnimy również wszystkie archiwa, przywrócimy dostęp do materiałów NKWD (FSB) i stworzymy otwartą bazę danych. Egzekucje zostaną prawnie zakwalifikowane jako zbrodnie przeciwko ludzkości — zapewnia polityczny emigrant.
Redaktorem polskiej wersji artykułu jest Tomasz Bohun, historyk